YAK 55M od Krilla

Od dwóch sezonów obserwuję na zawodach poczynania YAK-a 55M, produkowanego w Czechach przez firmę Krill Models. Uważam, że jest to jeden z najlepszych modeli w klasie 150 ccm do akrobacji precyzyjnej i free style-u. Myślę, że powinienem mieć go w swojej kolekcji samolotów akrobacyjmych pomimo jego brzydoty.

Myślę, że w listopadzie rozpocznę składanie modelu.

Wczoraj wieczorem 10 grudnia przywiozłem "brzydala". Jest to najnowsza wersja, sporo modyfikacji np. lżejszy tył, lepsze zamocowanie kabiny a najważniejsza - skrzydła montowane na rurę. Teraz przyjrzę mu się przez dwa dni i rozplanuję wszystkie prace. Wiadomo, dobry plan to połowa roboty.

No i ruszyliśmy wreszcie z robotą. Zaczniemy od najprostrzych prac. Przygotujemy ramiona serw do wysokości i lotek. Na początek będę montował ramiona o długości 1,5" a po pierwszych lotach zrobimy ewentualną korektę. Koncówki kulowe są calowe 4-40, zatem śrubki 3mm nie wejdą więc wbijamy je lekko młotkiem. W ten sposób jakieś luzy trudno będzie znależć. Całość bardzo mocno skręcamy przy asyście Locktite-u. Na Locktite skręcamy wszystko co się da skręcić i przykręcić z wyjątkiem śmigła.

Staram się wszystko robić bardzo staranie i porządnie. Stosuje tylko i wyłącznie sprawdzone, najlepsze wyposażenie w końcu ten model ma być do intensywnego latania w sezonie a nie do napraw. Nie będzie już czasu na poprawki w trakcie przygotowań do zawodów.

Teraz pobawimy się z poziomym stabilizatorem. Odznaczyłem jednakową odległość rurek z lewej i prawej strony ogona aby wiedzieć jak głeboko powinny wejść w poziome. Następnie odmierzyłem miejsca gdzie wywiercę otwory na śrubki, które będą trzymały ze sobą lewy i prawy stabilizator w ogonie bestii. Po wywierceniu szerszych płytszych otworów na łeb śrubki obowiązkowo namaściłem je delikatnie cyjakiem. A po głębszym przemyśleniu wkleiłem tam nawet po jednej metalowej podkładce. Po to aby wkręcana śrubka miała jakiś opór. Wcześniej stwierdziłem, że producent zastosował tam jakąś mięką sklejkę. Po spasowaniu wszystkiego i stwierdzeniu o dziwo, że wszystko pasuje wkleiłem dwa blindnuty do wnętrza rurki. Mam tę metodą już obcykaną - nigdy się nic nie działo ze śrubkami czy blindnutami. Robi się to raz na zawsze czyli do rozbicia modelu.

Z lewj strony dwie rurki fachowo wkleiłem na stałe do poziomego.

Serwa jakie wrzucę do wysokości to JR8711. Dwie sztuki na stronę, spokojnie wystarczy, przetestowałem ten układ nawet w większych samolotach. Kabelek z zewnętrznych serw przedłużyłem o 20 cm. W miejscu, gdzie przewód będzie przechodził przez żebro ( które może mieć, ale nie musi, ostre karawędzie ) na wszelki wypadek zabezpieczyłem kawałkiem koszulki termokurczliwej. Serwo zewnętrzne jest zamocowane odwrotnie, więc trzeba będzie pomyśleć jak zrobić rewers.

Skrzydła mają lotki sporawe więc zastosujemy tu najnowocześniejsze rozwiązanie techniki lotniczej, czyli po dwa 31 kg brushless serwa BLS152. Jeśli się okaże, że dwa to mało zawsze można dołożyć 3 serwo. Producent modelu pomyślał i zrobił rozwiązania (klapki odchylane), które ułatwią nam montaż serw w skrzydłach. Na razie wkręciłem tylko serwa bez przedłużania przewodów, bez montowania ramion serw, ponieważ jeszcze nie wiem jaką elektronikę zastosuję w tym ptaku. W połowie stycznia wychodzi najnowocześniejszy power box BaseLog, więc poczekam i zobaczę co to warte.

A tak wygląda kadłub. Jak już mamy go w garażu to zamontujemy podwozie. Ustalamy środek podwozia i na naklejona taśmę malarską układamy podkładki. W ten sposób ustalamy właściwe miejsce wiercenia otworów. Widzimy dokładnie czy podkładki leżą we właściwym miejscu i czy nie za za bardzo wystają na zewnątrz. Zaznaczamy i wiercimy. Od razu zrobiłem szablon na przyszłość. Śruby wkrótce wymienię na ładniejsze. Od wewnątrz wkleiłem blindnuty na wycięte kawałki porządnej sklejki. Ta od producenta wydawała mi się za delikatna.

Lepiej sprawdzić wysokość podwozia przed wywierceniem otworów pod ośki. Moje z jednej strony było 5 mm wyższe - miałbym kulawy samolot.

Domek silnika bardzo ładnie zrobiony ale mimo wszystko wzmocnie go kawałkiem 5 mm sklejki. W internecie widziałem, że wszyscy tak robią. Dodatkowo wyciąłem 4 okrągłe podkładki ze sklejki w które wbiłem blindnuty 6 mm. Na koniec trysnąłem całość czarnym sprayem. Przy okazji skleiłem zamocowanie do serwa gazu.

Zastanawiam się jeszcze jaki zastosować serwosetup do kierunku. Mam do wyboru ten z zestawu lub porządny aluminiowy z orczykiem na łożyskach - ten drugi na pewno mniej będzie obciążał serwa i praca kierunku będzie bardziej przecyzyjna. Czyli jest lepszy ale też znacznie droższy ok. 150 €. Tyle też kosztuje jedno dobre serwo. Jeszcze się zastanowię.

Nie podobało mi się przednie zamocowanie kabinki. Wyrzeżbiłem precyzyjne korytko z mocnej sklejki, zaprawiłem je cyjakiem i wkleiłem na epoxy z mikrobalonem w kadłub. Teraz kabinka nie powinna się wytrzepać już po kilku lotach.

Rozumiem producentów, że podają zaniżoną wagę całego zestawu czy modelu bo jest wielu naiwnych, którzy się na to skutecznie łapią. Miejsca, które trzeba dodatkowo wzmocnić, coś przerobić lub dorobić, wstawić jakąś konieczną półkę - no bo przecież nie zawieszę zbiornika czy elektroniki w powietrzu - zbyt krótkie śruby itd, itp. Myślę, że spokojnie można się nie przejmować i doliczyć minimum 10% wagi do każdego podawanego przez producenta wariantu. Waga modelu nie ma znaczenia najważniejsze aby dobrze latał. Śmieszy mnie również jak to co niektórzy koledzy liczą gramy np. dołożyłem 25 g epoxy, założyłem cięższe kółka o 15 g, te serwa są 3 g cięższe od tamtych itd. A potem jadą na lotnisko i tankują do 3 metrowego modelu prawie 3000 g paliwa i oleju do dymu. Po 15 minutach lotu ten model jest lżjeszy o jakieś 2800 g  i o dziwo tak samo lata. Przepraszam za tą dygresję - już biorę się do roboty.

Trzeba w końcu zająć się najważniejszym - silnikiem i tłumikami. Pierwsza przymiarka. Zacząłem też robić półkę pod, tak naprawdę, nad tłumiki ale okazało się, że tłumiki i kolektory jakie planowałem zainstalować w ogóle nie pasują. Zamówiłem więc cały zestaw od KS-a specjalnie wykonany do tego Yaka i DA170. Będzie w przyszłym tygodniu.

W przerwie między poważnymi pracami wkleiłem napędy do kierunku.

Zdecydowałem, że spożytkuję serwosetup z zestawu modelu. W końcu nie latałem jeszcze tym modelem i nie wiem czy to jest właśnie ten "mój" model więc dlaczego mam inwestować w jakieś ekstragawanckie akcesoria - jeśli się okaże, że to jest właśnie ten jedyny, upragniony to wtedy zakupię kolejny z droższym wyposażeniem.  Wkręciłem nawet na gotowo trzy serwa JR8711 i okazało się, że mam tylko ramiona serw kierunku do Futaby bo początkowo planowałem wrzucić właśnie te najmocniejsze serwa. Tak zaplanowałem ale w między czasie zmieniłem conception. Chcąc nie chcąc musiałem sięgnąć po ten drogi kawał aluminium. Teraz pracuję nad zamocowaniem tego ustrojstwa.

Praktycznie miałem już wszystkie elementy tego modelu w rękach i w każdym coś robiłem. Muszę stwierdzić, że jest to bardzo delikatne wykonanie aczkolwiek bardzo staranne. Trzeba się będzie wyjątkowo delikatnie z tym obchodzić i ostrożnie latać - Babcia by powiedziała "nisko i powoli". A ja dodam "bez ekstremalnie gwałtownych manewrów". Jedynie modele firmy Carf-Arf wytrzymują tysiące gwałtownych manewrów natomiast na ziemi są też delikatne.

Przede mną weekend więc w poniedziałek dalsza relacja.

Sprawa kierunku zamknięta zrobiłem na gotowo. Najpierw wykonałem połączenia i ustawienia mechaniczne na gotowo a następnie przy pomocy programatora ustawiłem neutrum i wychylenia serw w power box-ie tak aby serwa poruszały się bezszelestnie. Dalej wkręciłem całość do kadłuba i jeszcze raz sprawdziłem czy serwa nie gryzą się ze sobą. Zrobiłem drobną korektę. Teraz czas aby połączyć serwosetup ze sterem kierunku za pomocą skrzyżowanych linek. Osobiscie nie lubię krzyżować linek ale w tym samolocie inaczej się nie da.

Symulację działania linek zrobiłem na zewnątrz kadłuba. W ten sposób mogłem spokojnie wyliczyc i wyrysować miejsce wyjścia linek z kadłuba. Nawet się udało.

Żeby co kilkanaście lotów nie wymieniać podwozia to założę sprawdzone w Extrze podwozie tytanowe. Spokojnie wytrzyma przynajmniej jeden sezon. Przed montażem wkleiłem kostkę ze sklejki aby wzmocnić miejsce w którym będzie osadzony pręt tytanowy. Teraz przewiercimy wiertłem 6,5 mm włożymy podwozie i zastanowię się jak je przymocować.

Podwozie zrobione na gotowo.

 

Aby kilka ździebeł trawy nie uszkodziło kapci trzeba koniecznie wzmocnić je dookoła  tkaniną węglową. Wentylacja kadłuba też wskazana.

Zbiornik prawie gotowy. Teraz włożymy wężyki do środka, całość porządnie skręcimy i odłożymy na półkę.

Używam zbiorników firmy DuBro a mój najbardziej ulubiony to zbiornik 1,5 litrowy. Starty i lądowania mam z grubsza opanowane więc muszę się skupić na samym lataniu. Na pełnym zbiorniku przetrenuję spokojnie 3 programy znane czyli jakieś 15 minut lotu + lądowanie. Tradycyjnie zamontuję zbiornik z przodu przed środkiem ciężkości. Pierwsza faza lotu to będzie latanie przecyzyjne - model będzie lekko dociążony na przód. Na zawodach program przecyzyjny będę latał z pełnym, ciężkim zbiornikiem. W drugiej fazie kiedy ubędzie paliwa i model delikatnie przeważy się na tył, można się będzie trochę powygłupiać - tzw free style.

Mam już koncepcję odnośnie elektroniki jaką wsadzę do modelu, więc dokończę poziome. Na pierwszy rzut oka wychylenia mechaniczne są trochę jakby za małe trzeba je delikatnie powiększyć. Flamastrem zaznaczyłem wychylenia jakie były zrobione przez fabrykę a na drugim zdjęciu widać wychylenia już powiększone. Na początek wystarczą - zawsze będzie można je zwiększyć w razie potrzeby. Teraz zamontuję na gotowo ramiona serw. Rewersy zewnętrznych serw zmienione a neutrum ustawione w nadajniku. Ramiona elegancko stoją na baczność przy włączonej elektronice. Czas na odpowiednie ustawienie i wklejenie napędów ale to już później - może bym tak wpadł do biura zarobić trochę na te serwa.

Zdjęty ster, więc odmierzę sobie napędy od osi serwa do osi zawiasu, następnie skrócę o jakieś 5 mm i powinno pasować. Teraz na sucho spasujemy napędy - niezbędnym narzędziem będzie wykałaczka. Czym niżej wkleimy tym większe wychylenie. Szablon zachowam na przyszłość. Po wyschnięciu można będzie na gotowo przykręcić popychacze, sprawdzić wychylenia ewentualnie skorygować długość popychacza. Jeśli ręcznie będzie wszystko dobrze działało to można ustawić elektronicznie już na gotowo.

Obowiązkowa praca domowa zadane przez Krilla. Wklejenie zawiasków po dwa na skrzydło. Bez tej operacji lotki długo nie wytrzymają. Nie chcę straszyć ale nie jest to łatwo dobrze zrobić.

Poziome zrobione więc teraz skończymy skrzydła. Przy wysokości napędów od otworu do powierzchni skrzydła 25 mm i ramionach serw 1,5" uzyskałem wychylenie 10 cm góra, dół. Nie znam samolotu więc nie wiem czy to dużo czy mało np. w Extrze latam na wychyleniach 8 cm. Spokojnie można wycisnąć nawet 12 cm ale większych niż 8 cm nie używam. Wracając do Yaka jeśli 10 cm za dużo to zmniejsze w nadajniku jeśli za mało to trzeba będzie dołożyć po trzecim serwie i założyć ramiona 1,75". Ale ten Yak lotki ma duże więc myślę, że 10 cm to spoko wystarczy. Skrzydła zrobione na gotowo, teraz czekam na tłumiki i skończymy kadłub.

Podczas tygodniowego pobytu na urlopie dotarła do mnie paczka z KS. Weźmiemy się teraz za uklad wydechowy.

Od razu zamocuję na gotowo obejmy do tłumików, które będą sztywno podtrzymywały je w kadłubie modelu. Jest to jedyne rozwiązanie, które skutecznie pozwoli usztywnić tłumiki na wiele lotów. Wszystkie inne rozwiązania są tymczasowe i będą powodowały pękanie kolektorów lub uszkodzenie samych tłumików.

Następnie przymocowałem tłumiki do kawałka wzmocnionej sklejki i ustawiłem wyloty tak jak mi pasowało. Zamocowałem tymczasowo silnik aby teraz dopasować kolektory.

Skoro Barack Obama dostał Pokojowego Nobla, to spokojnie można było by dać taką nagrodę również temu, co wymyślił te kolektory np. za wybitne osiągnięcia w dziedzinie techniki modelarskiej. Idealny pomysł - nic nie trzeba obcinać, spawać czy lutować - tylko odpowiednio i umiejętnie wygiąć i kolektor musi pasować. Uwaga!! Kolektory profilujemy tylko raz na gotowo. Dalsze poprawki i podginania spowodują zmiękczenie materiału co może powodować pękanie.

Niezbędnym narzędziem do wykonania tej czynności będzie 40 cm kij od miotły o średnicy 26,2mm. Nawet udało mi się je dobrze wyprofilować.

KS zaleca długość kolektorów 21 cm a DA 28 cm. A ja zrobiłem po swojemu i wyszło mi 24 cm. Zmieściłem się w tolerancji. Kiedyś nawet robiłem dwie różne długości kolektorów by wyloty były równo i wszystko super działało. Teraz już nie muszę tak robić bo KS robi dłuższe wyjście wylotu tego tłumika który jest cofnięty i wyloty wychodzą na równo przy jednakowej długości kolektorów.

Przyszła pora na umiejscowienie zbiornika na wcześniej zrobionych dwóch półkach. Pierwsza półeczka podtrzymywała będzie również tłumiki a na drugiej być może zamocujemy baterie ale dopiero po wstępnym przeważeniu modelu. Jest to niezłe miejsce na baterie ale zobaczymy czy środek ciężkości pozwoli je tam zamocować. Półeczki będą wyjmowalne w razie potrzeby dojścia od wewnątrz do podwozia - czyli w przypadku niezbyt łagodnego lądowania.

Teraz przymierzymy serwo od gazu. Ustawiamy je wstępnie przytrzymując ściskiem i sprawdzamy czy dżwignia gazu chodzi płynnie swobodnie w całym zakresie. Jesli tak to zaznaczamy flamastrem i kleimy na gotowo - podstawą ramki serwa jest pianka z dwóch stron laminowana ale nie wiem jak się fachowo nazywa - musi być coś co zamortyzuje trochę drgania od silnika. Jak klej wyschnie można już będzie ustawić serwo elektronicznie na stałe na gotowo do lotu.

Przewody paliwowe trzeba porządnie ścisnąć trytkami. Zsunięty przewód może narobić kłopotu.

Na gotowo zamocuję aparat zapłonowy a pozostałe rzeczy tylko tymczasowo. Teraz założymy skrzydła i poziome i przeważymy model.

Złożyłem model wstępnie aby sprawdzić orientacyjnie środek ciężkości - robie to tylko jeden raz. Kolejne sprawdzania środka ciężkości będą już odbywać się w locie. Wcześniej naczytałem się na amerykańskich forach o budowie tego modelu i większość zdań na temat CG była taka, że model ma długi kadłub więc będzie na pewno ciężki na ogon. Najlepiej wszystkie klamoty mocować z przodu modelu. I taką koncepcję wstępnie założyłem - na szczęście wstępnie - bo nie mocowałem nic na stałe z wyjątkiem serwosetup-u od kierunku. Niestety po przeważeniu okazało się, że mój model jest ciężki na przód i musiałem trochę przemeblować jego wnętrze.

Bez kabinki ten model nie jest jeszcze taki brzydki ale po założeniu kabinki tragedia!!

Zrobiłem/znalazłem nową półeczkę pod zbiornik, który teraz zamocuję na rurze od skrzydeł a baterie umieszczę z tyyyłu kabinki. Gdybym zamocował serwa od kierunku w tym drugim tylnym segmencie kadłuba to nie musiałbym teraz nic zmieniać.

W przerwie odśnieżania zacząłem montaż na gotowo. Tę czynność trzeba koniecznie wykonywać po dobrym, obfitym obiadku. Wszystko skręcamy z całej siły i oczywiście na Locktite. A na wszelkie połączenia przewodów paliwowych nie żałujemy trytek.

Zamontowałem też elektronikę już na gotowo ale bez baterii - czekam na świeżą dostawę baterii Li ion. Model gotowy do odpalenia. Poczekamy na znośną pogodę z temperaturą powyżej 0 C i odpalimy silnik na 15 - 20 minut aby sprawdzić zasięg i wyregulować obroty. Docierać silnik będę w takich warunkach w jakich będzie pracował - czyli w locie.

Do docierania silnika użyję oleju Castrol SuperTT 1:32 a latał będę na Stihl HP Ultra 1:50.

 

 

A moim dzielnym pomocnikiem we wszystkich pracach klejarskich był zestaw firmy 3M. Sam dozował i mieszał klej.

C.d nastąpi.......

Brzydal wreszcie odpalony. Silnik chodzil 23 minuty ( wystarczy) w tym czasie dokonalem niezbędnych regulacji silnika i sprawdzenia  całego modelu. Wszystko gra - silnik chodzi elegancko a z samolotu nic nie odpadło - jak na razie. Następnie silnik będzie dociarany w środowisku w którym będzie pracował. Czekam na pogodę - myślę, że za dwa tygodnie może się uda polatać. Oczywiście będzie relacja po pierwszych lotach.

Najnowszy DA170 chodzi rewelacyjnie, jak zegarek. To prawda, że silnik w modelu akrobacyjnym to najważniejszy ster i musi być niezawodny. Ciekaw jestem, czy koledzy, którzy montują w swoich modelach jakieś chińskie silniki kupiliby chiński samochód - chyba też są tanie.

 

Już bliżej niż dalej do pierwszego lotu. Wczoraj (22 marca) przygotowałem sobie 15 litrów specjalnej mieszanki do docierania. Myślę, że w tym tygodniu da się polatać.

 

W dniu wczorajszym zafundowałem sobie dzień wolny w biurze, zapakowałem do Vana dwa komplety baterii, 15 litrów paliwa i oczywiście nowego Jaczka. Sprawdziłem wszystko 3 razy czy czegoś nie zapomniałem, bo nie chciałbym jechać do Chrcynna (55 km) bez np. rury do skrzydeł. Pogoda była gwarantowana, trochę wiało ok 4 -5 metrów ale to żaden wiatr w porównaniu do pogody na zawodach.

Ku mojemu zaskoczeniu model latał b. poprawnie. Dostał tylko po jednym trimerku na wysokość i lotki i zaczął latać prawie prosto. Latałem początkowo na śmigle dwułopatowym 30x10 - był niezły jazgot, ale po 4 lotach zmieniłem na 3 łopaty 29x12. Teraz latał znacznie ciszej i lepiej. Miałem plan aby wylatać to całe mineralne paliwo. Prawie by się udało ale w przedostatnim locie wysunął mi się popychacz od gazu (moja wina zbyt słabo go wlutowałem) z tulejki, która była wkręcona w snapa od dżwigni gazu. Stało to się w 10 minucie locie - pozostały dwie minuty (na docieraniu 12 minut to jest akurat - po kilkunastu lotach będzie można latać 15 minut, na tyle wystarczy paliwa). Dźwignia gazu ustawiła się tak niefortunnie, że obroty były troszeczkę wyższe niż wolne do latania. Modelem nie dało się wylądować bo robił kangury i by się nie zatrzymał chyba, że na pobliskim hangarze. Nie dało się też wzbić wyżej aby mieć lepszą pozycję do lądowania w chwili gdy zgaśnie silnik z braku paliwa. Latałem 20 minut na wyskości 7 - 10 metrów na granicy przeciągnięcia. Kolega Darek wpadł na pomysł żeby rzucić szmatę w śmigło - może to by i pomogło ale pewnie uszkodzeniu uległa by maska. Jak próbowałem wlecieć wyżej to model prawie się zatrzymywał i już szykował się do przywitania z kretem. Ale jakość ten horror przetrzymałem. Oczywiście paliwa zabrakło w najdalszym punkcie tej mojej rundki ok. 150 m ode mnie ale model na szczęście usiadł bez żadnych uszkodzeń.

Jednak nie na darmo w USA jest obowiązek instalowania w modelach tzw KillSwitch-a. Urządzenie nie jest tak drogie a bardzo pomocne nawet niezbędne w sytuacjach gdy nastąpi awaria serwa, popychacza dżwigni gazu silnika lub gdy natymiast trzeba elektronicznie wyłączyć silnik. Ostatnio widziałem je w sprzedaży w www.ef3m.pl.

Ale wracając do modelu jest to naprawdę dobry materiał dla dobrego pilota aby po wszelkich niezbędnych ustawieniach bardzo ładnie latać. Również pilot mniej doświadczony szybciej się nauczy i będzie mial wielką przyjemność z latania. Nie wiem jak z wytrzymałością materiału ale to czas pokażę. Wydaję się delikatny. Jak na razie pod tym względem nie do pobicia są modele Carf-Models.

Faktem jest jego brzydota ale na szczęście na zawodach nikt nie ocenia urody modelu tylko umiejętności pilota.

Extra 260 Carden  10 pkt,

Extra 260 Carf-Models 9 pkt,

Yak 55M Krill 9 pkt,

Yak 55SP 3,3 m Carf-Models 8 pkt,

Yak 55SP 3 m Carf-Models 6 pkt,

Katana Krill 5 pkt,

Extra 330 3W 4 pkt,

 

Już wiem, już wiem dlaczego Amerykanie nie lubią tego samolotu. Ostatnio przed świętami zrobiłem kilkanście lotów i mogę powiedzieć coś więcej o tym modelu. Myślę, że problem leży w jego budowie  a konkretnie w cienkich profilach skrzydeł czy stabilizatorów poziomych co powoduje, że ten model leci nienaturalnie wolno w pionie w górę i nienaturalnie szybko w dół. Amerykanom taki model nie będzie odpowiadał, ponieważ mają bardzo rozbudowane programy, wiele skomplikowanych figur w pionie góra/dół. Takie wiązanki pięknie wychodzą modelami firm Carden czy Dalton natomiast modele od Krila nie bardzo się do tego nadają. Jeśli Gernot B. chce wygrać z Markiem L. to musi latać takimi modelami jak on. Jedynie może powalczyć z nim we free style-u, bo do tego nada się prawie każdy model.

Ponadto trzeba uważać przy lądowaniu ze zgaszonym silnikiem bo jak Yak55M ustawi sie pod wiatr to od razu spada. Zauważyłem  to już dwa lata temu w Tucson, gdy podczas free stylu zagsł silnik Gernotowi. Model był nawet wysoko a pomimo tego po prostu spadł i wyłamał podwozie. Np. Extra 260 firmy Carf-models chyba spokojnie by wylądowała.

No i co dalej???? Za prawie dwa miesiące mam już zawody w Paryżu a tu nie mam pogody na latanie. Kiedy się przygotować??? Pewnie jak będzie pogoda to nie będę miał czasu aby wyskoczyc i potrenować. Myślę, że może w ciągu tych dwóch miesięcy z 6 - 8 razy pojadę polatać ale to chyba za mało by powalczyć z Francuzami. Ale bądżmy dobrej myśli.

 

KONIEC!!

 

 

 

 

 


| Strona główna | O mnie | Moje modele | Artykuły | Galeria | Warsztat | Odsprzedam | Linki | Video | Kontakt | english version| created by a4studio |